Dawno temu w krainie Polan w bogatej w roślinność kniei, nad brzegiem ruczaju wyrosła samotna brzoza. Jej drżące gałązki kołysały się i delikatnie trzymały się pnia. Mijały lata, a do brzozy nikt nie przychodził. Skarżyła się brzoza strumieniowi i cierpliwie czekała na strudzonego wędrowca.
Wtórowały brzozie zielone żabki i pocieszały ją. Aż pewnego dnia na skraju lasu pojawił się młodzieniec słusznej postawy, o silnych ramionach z maleńkim dzieckiem na ręku. Dziecię kwiliło i machało rączkami. Ten silny mężczyzna trzymał ostrożnie w ramionach chłopczyka i nucił mu melodię, którą powtarzało echo leśne. Ów młody wędrowiec z dzieckiem postanowił przenocować tylko jedną noc pod szumiącą brzozą, ale ranek w brzasku słońca był tak piękny, że zapragnął pozostać na dłużej.
Brzoza była temu bardzo rada, swym szumem usypiała ich do snu, a jej kwiaty rozsypywały się wokół, a z ich nasionek zaczęły wyrastać małe drzewka, aż w mgnieniu oka wyrósł cały brzozowy zagajnik.
Mijały lata, a chłopiec urósł, biegał między drzewkami i cieszył się, a jego tata przez ten czas wybudował małą osadę i nazwał ją Brzózki.
Do dzisiaj niedaleko Warpna malownicze Brzózki przywołują swym szumem ciekawskich turystów, a jak niektórzy dobrze poszukają, to na plaży blisko zalewu znajdą złociste bursztyny.
Co szczęśliwsi mogą nawet zauważyć na nich „złocisty listek” brzozy.